-Ta, super to widzimy się jutro tutaj obok łodzi, która ma nas zabrać?-zapytałam.
-Jasne.
-Spoko do jutra muszę się przygotować! Cześć!-powiedziałam biegnąc w stronę domu.
-Wieczorem już miałam iść spać jednak nie mogłam usnąć. Leżałam myśląc o jutrze i byłam ciekawa jak to będzie być jeźdźcem smoków. Przeleżałam tak pół nocy, aż wreszcie usnęłam. Rano szybko wstałam zjadłam śniadanie i pożegnałam się z rodzicami po czym poszłam na plażę. Było jeszcze bardzo wcześnie i czekałam chyba z godzinę na moich przyjaciół.
-Hej!-przywitaliśmy się. Po chwili któryś Viking krzyknął żebyśmy wsiadali.
-Gotowi na przygodę?-zapytałam.
-O tak!-odpowiedzieli z entuzjazmem.
Weszliśmy na pokład i patrzyliśmy w morze... Gdy byliśmy już blisko Akademii zauważyliśmy dużo smoków i też jeźdźców. Gdy dopłynęliśmy wyszliśmy na plaże i powitali nas (i kilku innych w końcu nie tylko nasza trójka była na pokładzie) instruktorzy smoczej akademii. Oprowadzili nas po wyspie (zapomniałam wspomnieć Akademia leży na oddzielnej wyspie) i zostawili przed wylęgarnią.
-Chodźcie tu!-krzyknął wychodząc z wylęgarni Pyskacz.
-Zadamy wam parę pytań i wyznaczymy odpowiedniego smoka.
-Hej, ale super od pierwszego dnia dostaniemy małego smoka-cieszyła się Cass.
-Ta...-szepnęłam.
Po kolei wołano nas do środka budynku aż, w końcu przyszła pora na mnie.
-Powodzenia!
-Dzięki Cass.
Weszłam do środka i odpowiedziałam na różne pytania i dostałam zwiniętą kartkę i poszłam dalej. Stałam przed smoczymi gniazdami i rozwinęłam kartkę był na niej rysunek Śmiertnika Zębacza.
-Łoł...-westchnęłam i wyruszyłam w stronę gniazda. Wzięłam jedno jajo i stałam patrząc na nie.
-I co teraz?-zastanawiałam się.
-Idź w stronę lawy-usłyszałam znany głos.
-Ok, dobra...-podeszłam do "jeziorka" lawy i położyłam w nim jajo. Po chwili jajko pękło i w moją stronę wyskoczył mały niebiesko-biały smoczek. Przykucnęłam i wyciągnęłam rękę w jego stronę, mały dotknął głową mojej ręki. Uśmiechnęłam się...
-To co będziemy przyjaciółmi mały?
-Heh raczej mała-zza pleców usłyszałam głos była to Astrid.
-Cześć-dodała.
-Cześć-powiedziałam nieśmiało.
-To wybierz jej imię-uśmiechnęła się do mnie.
Popatrzyłam na małą ona już próbowała latać i błyszczała srebrną barwą.
-Silverfly-pogłaskałam smoka.
-Ładne, zaopiekuj się nią-złapał mnie za ramię.
-Dobrze, do zobaczenia!-powiedziałam wychodząc z wylęgarni.
Przed budynkiem czekali Cass i Artur.
Cass?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz